Kontynuując wątek kulinarnej penetracji Trójmiasta i próbując odpowiedzieć na pytanie o fundamentalnym znaczeniu, a mianowicie: gdzie warto zjeść w Trójmieście, poniżej dwie propozycje: śniadanie w Gdańsku i obiad, ewentualnie kolacja w Sopocie.
Śniadanie
Śniadania jemy w: Marmolada, chleb i kawa (Gdańsk Wrzeszcz, ul. Słonimskiego 5). Lubimy to miejsce za:
– przytulne, bezpretensjonalne wnętrze i wygodne fotele/kanapy,
– opcję na lato/ciepłą wiosnę i złotą jesień – czyli możliwość konsumpcji na zewnątrz.
– swobodną atmosferę;
I jedzenie. Do Marmolada, chleb i kawa chodzimy na ogromne śniadania, które płynnie przechodzą w leniwie popijane kawy – czyli idealne przedpołudnie nad morzem.
Wypróbowaliśmy zarówno opcję śniadań wytrawnych jak i na słodko. Smakowało nam bardzo prawie wszystko. Były więc gofry z pstrągiem, klasyczne śniadanie angielskie, bajgle, drożdżówki z kruszonką i dodatkami (konfitury, czekolada), kawa (bardzo bardzo dobra), równie dobra herbata. Całość – pełen zachwyt.
Pewien niedosyt pozostawiła kanapka z pastrami i ciasta (pastrami twardawe, a ciasta dla nas cokolwiek monotonne w smaku). Może był to jednak po prostu słabszy dzień pastrami i ciast. A słabszy dzień zdarza się każdemu.
Zasadnicza uwaga natomiast dotyczy wielkości stolików – zamawiamy dużo, porcje są ogromne – nie mieścimy się z tym wszystkim !!! Miejsce cieszy się sporą popularnością – nie ma więc raczej opcji dostawienia stolika (zreszta – kiedy śniadanie jedzą dwie osoby, drugi stolik zbyt wymownie definiowałby nasz potencjał) – dlatego często zamawiamy na raty i śniadanie zwykle zagarnia część wczesnego popołudnia.
Od strony technicznej: parkowanie bezpośrednio pod Marmoladą. I jest kącik dla dziatwy.
Obiad/kolacja
Po śniadaniu w Marmoladzie opcje są dwie:
– spanko,
– spacer.
I jeszcze trzecia: spanko, a potem spacer.
Spacer plażą, poza sezonem jest epicki:). Najlepiej więc żeby trwał długo. Można podejść do niego ambitnie i przejść z Gdańska do Sopotu.
W Sopocie – wiadomo molo (podkreślamy – poza sezonem).
Schodząc z molo – w idealnie nieodległym sąsiedztwie – trafiamy do Śliwka w kompot (Sopot, ul. Bohaterów Monte Cassino 42). I jemy steki. Przepyszne. Idealnie wysmażone. Soczyste. Rozpływają się w ustach, ciałach i umysłach. Nawet poza sezonem Śliwka ma sporo gości, więc może się okazać, że na miejsce trzeba moment poczekać. Personel wydziarany, bespośredni i uroczy.
W Śliwce, oprócz steka (choć w karcie rzecz jasna sporo innych zacnych propozycji) spróbujcie koniecznie jednej z herbat. Nasza typ to „Ostra Mariola”.
Podsumowując: Ryż (o którym pisaliśmy tutaj), Marmolada, chleb i kawa oraz Śliwka w kompot, czyli zacne trio – sprawia, że Trójmiasto w pełni zaspokaja nas również kulinarnie.